Zmarł ks. prałat Tadeusz Wojdat, budowniczy pierwszego kościoła na Ursynowie
Msza św. pogrzebowa zostanie odprawiona 2 września o godz. 12.00 pod przewodnictwem kard. Kazimierza Nycza w kościele Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie • Dobry, życzliwy ludziom i oddany Bogu kapłan - tak wspominają swojego dawnego proboszcza mieszkańcy ursynowskiej parafii • Po ciężkiej chorobie, 27 sierpnia w szpitalu zmarł ks. prałat Tadeusz Wojdat • Miał 79 lat • Był budowniczym i pierwszym proboszczem parafii Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie
Ks. Tadeusz Wojdat urodził się 21 listopada 1940 r. w Jastrzębi, w diecezji sandomierskiej. Święcenia kapłańskie przyjął 27 maja 1965 r. z rąk kard. Stefana Wyszyńskiego.
Posługiwał jako wikariusz w: Długiej Kościelnej, Sobikowie i parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Pyrach. W 1974 r. na ówczesnej Akademii Teologii Katolickiej uzyskał tytuł magistra socjologii religii.
W latach 1975-1984 był proboszczem parafii św. Zofii Barat w Pyrach. Od 1984 r., do przejścia na emeryturę w 2012 r. posługiwał jako proboszcz parafii Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie Północnym.
W trudnych dla Kościoła czasach, wzniósł pierwszą świątynię na Ursynowie, według projektu architekta Marka Budzyńskiego. Ksiądz Tadeusz Wojdat doskonale współpracował z osobami świeckimi i szybko zbudował wspólnotę parafialną z mieszkańców wciąż napływających do nowych bloków i osiedli rozbudowującej się dzielnicy. Obecnie ursynowska parafia liczy ponad 40 tys. mieszkańców.
Był przyjazny każdemu człowiekowi, potrafił scalać różne środowiska, jednać i zachęcać do wspólnego działania. Był doskonałym organizatorem, ale przede wszystkim kapłanem, uważnym na potrzeby swoich parafian.
Przez lata, także nieprzyjazne dla działań Kościoła, niestrudzenie propagował polską kulturę, tradycję i patriotyzm, za co był wielokrotnie nagradzany.
– Był po prostu dobrym człowiekiem i kapłanem, który swoim życiem prowadzi do Boga. Każdego uważnie wysłuchał, dla każdego miał dobre słowo i uśmiech, częstował drożdżówkami, pytał jak tam dzieci. Wielu osobom w potrzebie po cichu pomagał – mówi jedna z parafianek.
“Gość Warszawski”